Witajcie!
Mam na imię Andrzej, mam 49 lat i od ponad 7 lat walczę z rakiem jelita grubego.
Wszystko zaczęło się w 2017 roku od dość późnej diagnozy i natychmiastowej bardzo skomplikowanej operacji ratującej życie.
Na szczęście trafiłem na wyśmienitych chirurgów, którzy dali mi drugą szansę. Wynik badania histopatologicznego nie był już jednak tak optymistyczny – przerzutowy rak jelita grubego z agresywną i oporną na leczenie mutacją BRAF.
Należę jednak do osób, które nie poddają się tak łatwo, więc zakasałem rękawy i zacząłem się mocno edukować, żeby poznać przeciwnika i przygotować się na kolejne starcia, które mnie czekały. Całkowicie zmieniłem nawyki żywieniowe, żeby przygotować organizm do walki. Dzięki regularnie dobrym wynikom krwi mogłem nieprzerwanie przyjmować chemioterapię, która na dłuższy czas zatrzymała rozwój choroby.
Niestety okres bez nawrotów skończył się po 3 latach i na początku 2021 roku przeciwnik zaatakował ze zdwojoną siłą. Kilkanaście nowych ognisk w płucach i ta najgorsza wiadomość – zmiany nie są operacyjne… Nogi się mocno pode mną ugięły, ale nie mogłem się przecież teraz poddać. Zacząłem ponownie czytać i rozmawiać z lekarzami o szansach i możliwościach, nieraz zaskakując ich swoją wiedzą. Być może dzięki temu miałem szansę wypróbować 4 różne schematy chemioterapii, łącznie z lekami z programu RDTL (Ratunkowy Dostęp do Technologii Lekowych). Niestety żadna z terapii nie przyniosła spodziewanych efektów i kiedy okazało się, że kończą się dla mnie opcje leczenia, zacząłem szukać możliwości w innych ośrodkach onkologicznych w Polsce i za granicą.
Pod koniec 2023 pojawiła się iskierka nadziei – trafiłem na lekarza, który podjął się przeprowadzenia dwóch skomplikowanych operacji i usunięcia 10 guzów z obu płuc. Obie operacje (grudzień 2023 i luty 2024) się powiodły i (co prawda ze sporo zmniejszoną objętością płuc) mogłem znów nieco odetchnąć. Jakość życia się mocno pogorszyła, ale znów mogłem się cieszyć, że jestem „czysty”. Radość znów okazała się tylko chwilowa, bo w połowie 2024 przeciwnik wyprowadził kolejny bardzo bolesny cios – tym razem przerzuty pojawiły się w jamie brzusznej i kręgosłupie.
Zacząłem jak poprzednio szukać opcji na przedłużenie życia i ją znalazłem.
Aktualnie kończę teleradioterapię, która powinna „wypalić” nowe zmiany, ale przede wszystkim dostałem pozytywne rekomendację na użycie leku Bevacizumab, który zbiera bardzo dobre opinie od lekarzy i pacjentów. Niestety jest to lek nierefundowany, na którego zakup nie będzie mnie stać.
Mieszkam sam, moi rodzice zmarli, a w walce z chorobą wspiera mnie rodzeństwo sąsiedzi i znajomi. Niewielkie świadczenia socjalne, które otrzymuję, nie są w stanie pokryć kosztów zakupu tego leku, które miesięcznie wynoszą ponad 2000 złotych.
Chciałbym dzięki Waszemu wsparciu zatrzymać rozwój choroby, móc świętować swoje 50 urodziny i jeszcze choć kilka razy (jeśli siły pozwolą) wybrać się na ryby, bo jest to jedna z moich największych pasji.
Z góry dziękuję za każde nawet najmniejsze wsparcie.
Andrzej