Mam na imię Anna. Kilka lat temu zachorowałam na ostrą białaczkę i przeszłam przeszczepienie szpiku kostnego. Do dziś zmagam się jednak z konsekwencjami samej choroby, jak i leczenia chemioterapią oraz naświetlania całego ciała przed przeszczepieniem.
Jestem pod stałą opieką 6 lekarzy specjalistów. Obecnie największym moim problemem jest przewlekła polineuropatia (czyli uszkodzenie nerwów). Od 8 lat zmagam się z codziennym bólem, głównie nóg i rąk. Muszę przyjmować leki, które go łagodzą, inaczej nie byłabym w stanie funkcjonować. Bardzo szybko się męczę, mam zaburzenia równowagi i jestem mocno osłabiona. Dlatego wciąż potrzebuję rehabilitacji oraz leków.
Dotychczas dzięki zebranym środkom mogłam przejść już kilka rehabilitacji, sfinansować niektóre wizyty u lekarza czy uzyskać pomoc psychoonkologa.
Serdecznie dziękuję wszystkim osobom za wpłaty. Wciąż potrzebuję rehabilitacji, leków, opieki lekarskiej. Dlatego bardzo proszę o dalszą pomoc finansową.
***
Drodzy Darczyńcy,
dziękuję Wam za okazane mi do tej pory wsparcie!
Środki, które mi przekazaliście, przeznaczyłam przede wszystkim na rehabilitację oraz na dojazdy do placówek medycznych, wsparcie psychologiczne czy konsultacje i badania specjalistyczne.
Wciąż jestem w trakcie terapii. Będę wdzięczna za Wasza dalszą pomoc w pokryciu wydatków, związanych z moim leczeniem szczególnie na rehabilitację.
***
Nazywam się Anna i siedem lat temu zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę. Jestem po 4 cyklach chemioterapii oraz naświetlaniach całego ciała. W trakcie choroby spędziłam w szpitalach bardzo dużo czasu, z czego większość na izolatkach. Bywało bardzo trudno, ale uparcie wierzyłam, że mi się uda.
I udało się. Szczęśliwie znalazła się dawczyni, dzięki której miałam przeszczep szpiku. Operacja się powiodła, a ja mogę żyć dalej. Jednak choroba i leczenie odcisnęły swoje piętno. Głównym problemem w moim ciele jest uszkodzenie nerwów (polineuropatia), co powoduje ból i poważnie ogranicza możliwości poruszania się. Bardzo szybko się męczę, ostatnio osłabły mi ręce, przez co często wypadają mi z rąk przedmioty.
Do tej pory dzięki Waszej pomocy mogłam odbyć półroczną domową rehabilitację, która znacznie usprawniła mi poruszanie się. Korzystałam też ze specjalistycznych konsultacji lekarskich, które były niezbędne do kontynuowania leczenia. Dziękuję serdecznie wszystkim darczyńcom za okazane mi wsparcie!
Wciąż jednak potrzebuję Waszej pomocy. Powikłania po chemioterapii – polineuropatia, tachykardia, niedoczynność tarczycy – wymagają ciągłego leczenia. Niestety pojawiają się też kolejne skutki chemioterapii i naświetlań (przeszłam usunięcie guza z pęcherza moczowego), a obecnie mam wymagające operacji problemy ze wzrokiem (zaćma).
Choroba nowotworowa i jej leczenie były dla mnie traumatycznym przeżyciem. Mam na stałe obniżoną odporność, więc żyję w izolacji społecznej, która nasiliła się przez pandemię Covid-19. Do tego pojawiają się wciąż nowe powikłania. Wszystko to powoduje pogarszanie się mojej kondycji psychicznej, więc potrzebuję wsparcia również w tym zakresie.
Będę wdzięczna za dalszą pomoc, dzięki której będę mogła kontynuować rehabilitację, leczenie i mieć siłę do walki o zdrowie!
***
Mam na imię Anna i jestem 40-latką. Trzy lata temu zdiagnozowano u mnie ostrą białaczkę. Przeszłam przez 4 cykle chemioterapii, chemię niszczącą chory szpik oraz naświetlania całego ciała w najwyższej możliwej dawce promieniowania. Spędziłam w kilku szpitalach bardzo długi czas, z czego zdecydowaną większość w izolatkach. Choć często było bardzo trudno, uparcie wierzyłam, że mi się uda.
Szczęśliwie znalazła się dawczyni, dzięki czemu mogłam przejść przeszczepienie szpiku. Kiedy lekarz prowadzący przed przyjęciem mnie na oddział przeszczepowy mówił o możliwych powikłaniach przygotowań i samego przeszczepu, byłam przerażona. Poinformował mnie też, że śmiertelność wśród pacjentów na oddziale wynosi ok. 10%. Pomyślałam wówczas, że się nie poddam i będę w tej grupie, która wychodzi z tego cało.
Żyję i ogromnie cieszę się życiem. Jednak sama choroba i przebyte leczenie odcisnęły swoje piętno. Moim problemem jest uszkodzenie nerwów (polineuropatia). To poważnie ogranicza mi możliwości poruszania się, powoduje bóle, szybkie męczenie się oraz uczucie jakby moje stopy ktoś ciągle ściskał żelaznym narzędziem. Potrzebuję rehabilitacji, która umożliwi mi powrót do sprawności. Gdy byłam jeszcze zdrowa, bardzo lubiłam spacery (zwłaszcza z kijkami po lesie), piesze wycieczki i wyjazdy w góry. Po przeszczepie moja chęć na góry wzrosła dwukrotnie! Czasem myślę, że kobieta z Austrii, która podzieliła się ze mną swoim szpikiem, musi chyba pochodzić z Tyrolu 🙂
Mam naturę wędrowca, a do wychodzenia w góry pchała mnie ciekawość, jak świat wygląda z tamtego punktu widzenia. Wyprawa w góry to nie tylko fantastyczne widoki i poczucie niesamowitej wolności, gdy stoi się na szczycie. To także pokonywanie własnych słabości i ograniczeń. Podobnie jest z rehabilitacją, gdzie cieszy każda kolejna drobna zmiana – postęp, który jest jak wejście na szczyt. Dla mnie rehabilitacja jest nie tylko celem – aby odzyskać siły, poruszać się swobodnie, być samodzielną. Jest także drogą do spełnienia marzeń o kolejnych wyprawach w góry. Bardzo chciałabym wejść na Śnieżkę, pojechać do Istebnej i lepiej poznać Beskidy, które ogromnie mi się spodobały.
Niestety teraz nie jestem w stanie przejść kilku kroków. Wierzę jednak, że i tę przeszkodę uda mi się pokonać.
Rehabilitacja jest moją drogą. Pomóż mi stanąć na nogi.
W pomoc Ani zaangażowała się Weronika Przychodzień – Na Dachu Świata, która realizując swoje marzenie zbierała środki na rehabilitację Ani! Obejrzyj film ze szczytu Mount Blanc!