Drodzy Darczyńcy, z całego serca dziękuję Wam za wsparcie, za każde ciepłe słowo i za każdą wpłatę. ❤️
Dzięki Waszej pomocy mogę pozwolić sobie na regularną rehabilitację i masaż – przynoszą ulgę w bólach kręgosłupa piersiowego i szyjnego towarzyszącym mi od dnia obustronnej mastektomii.
Miniony rok wyjątkowo mocno „dał mi w kość” na poziomie psychicznym. Strach powraca często i z dużym nasileniem. Dzięki Wam mogę korzystać ze stałego wsparcia psychologicznego i rozpracowywać traumę, jaką jest przejście przez chorobę nowotworową i idące za nią wszystkie następstwa wyniszczającego leczenia.
Jestem pod stałą opieką specjalistów i regularnie przechodzę badania kontrolne (rezonans magnetyczny, RTG, USG, scyntygrafia, markery i inne). Przyjmuję również wlewy leku, który działa antyprzerzutowo do kości.
Dziękuję Wam Drodzy Darczyńcy, myślę o Was ciepło każdego dnia. ❤️
Dziękuję również Fundacji Rak’n’Roll. Wygraj życie! To, co robicie, jest niezmierzonym dobrem ❤️
***
Drodzy,
dziękuję Wam z serca za wszelkie wsparcie!
Mój stan zdrowia jest stabilny i chociaż trudno zapomnieć o chorobie, to każdego dnia cieszę się, że mogę żyć, rozwijać swoje pasje, bawić się z synkiem i pracować. Aby to wszystko było możliwe, muszę pamiętać o dbaniu o siebie, czyli systematycznie ćwiczyć, odwiedzać specjalistów, pilnować dobrej diety i regularnego, zdrowego ruchu. Dzięki pomocy Waszej, Fundacji Rak’n’Roll i osób, które pilnują mojego zdrowia na wielu poziomach, czuję się szczęśliwa i jestem pełna nadziei.
Joanna
***
Drodzy,
dziękuję za Wasze serca i niegasnące wsparcie.
Wasza pomoc umożliwiła mi rozpoczęcie szeregu terapii, dzięki którym wracam do siebie 😊. Żyję, pracuję, wychowuję synka i każdego dnia dziękuję opatrzności, że mój stan zdrowia mi na to pozwala. Są dni, kiedy czuję się dobrze i nic mi nie doskwiera, ale są i takie, kiedy wyję, wstając z łóżka. Dobra wiadomość jest taka, że zawsze w końcu udaje mi się wstać 🙂 Przyczynia się do tego rzesza wspaniałych ludzi, rehabilitantów, terapeutów i lekarzy, którzy pilnują, abym była systematyczna w ćwiczeniach i dzięki temu coraz zdrowsza.
Wsparcie, jakie otrzymuję od Was i Fundacji Rak’n’Roll na każdym poziomie życia i procesu zdrowienia jest niezmierzone.
Dziękuję z całego serca.
Joanna
***
Drodzy,
Trudno uwierzyć, że jestem już dziesięć miesięcy po operacji. Dzięki Waszemu wsparciu wychodzę na prostą.
DZIĘKUJĘ!!!!
W międzyczasie dużo się wydarzyło. W związku z nosicielstwem mutacji genetycznej BRCA1 zdecydowałam się na zabieg profilaktycznego usunięcia jajników. Codziennie wykonuję pracę, która przybliża mnie do sprawności sprzed choroby. Jestem zmuszona ćwiczyć zakres ruchu rąk, nie tylko po to żeby zdjąć coś z wyższej półki albo podnieść synka, ale też po to, żeby dyrygując podczas koncertu porządnie „machnąć” i nie bać się, że zaboli. Muszę również regularnie chodzić na masaż aby niwelować ogromne napięcia pooperacyjne w moim ciele. Aby zbudować nowy gorset mięśniowy i przyzwyczaić moje ciało do nowego układu i pracy mięśni muszę regularnie chodzić do fizjoterapeuty i na basen. Na razie jeszcze wszystko boli, a każdy rodzaj ćwiczeń, to przezwyciężanie siebie, ale wiem ze będzie lepiej.
Stawiam psychikę do pionu. Regularnie się badam. Próbuję dobrze się odżywiać i prowadzić zdrowy tryb życia, co nie zawsze mi wychodzi 😉
Jednak najważniejsze jest to, że wróciłam do pracy. Znowu mogę dyrygować, przygotowywać koncerty, pracować ze studentami i prowadzić warsztaty. Na razie wszystko robię wolniej, szybko się męczę, doskwiera mi ból rąk i kręgosłupa, ale walczę z niedogodnościami i każdego dnia dziękuję za życie.
***
Chcę żyć dalej i robić to, co kocham. Pomóżcie mi wrócić do normalności.
Mam 36 lat i trzyletniego synka Wojtusia, którego kocham nad życie. Mam pracę, która jest moją pasją, jestem dyrygentem.
W sierpniu 2018 r. podczas badania usg usłyszałam diagnozę. Nogi się pode mną ugięły, w głowie huk, w oczach łzy. Nie wierzyłam. Czekałam na wyniki biopsji. Na początku września koszmar się potwierdził. Rak inwazyjny gruczołu piersiowego.
Życie wywróciło się do góry nogami. Co ze mną będzie, czy Wojtuś zostanie bez mamy? Strach, ale zaraz po nim mobilizacja. Cel był jeden, rozpocząć jak najszybciej leczenie. Najpierw chemioterapia, potem operacja.
Minęło pięć miesięcy od diagnozy. Mam za sobą momenty skrajnie trudne, kiedy nie wierzyłam, że jeszcze coś przed mną. Ale mam też wiele dobrych i pozytywnych doświadczeń. Cudowni ludzie, rodzina, przede wszystkim Wojtuś, ale też przyjaciele których mam wokół podarowali mi moc siły i miłości. Tylko dzięki ich wsparciu mogłam przejść przez piekło czerwonej chemii i wierzyć, że dalej jest życie.
Teraz idę dzielnie dalej (jestem w połowie przyjmowania białej chemii) i proszę Was o pomoc.
W grudniu dowiedziałam się, że jestem nosicielką mutacji genetycznej BRCA-1. W związku z tym muszę operować nie tylko pierś chorą, ale też zdrową. Szukałam długo rodzaju zabiegu, który pozwoli mi kontynuować bez ograniczeń pracę dyrygenta. Będę mogła wykonać taką operację w marcu w Słupsku. Jest to podwójna mastektomia z jednoczasową rekonstrukcją metodą prepektoralną (czyli bez naruszenia mięśnia).
Tego rodzaju zabieg nie jest refundowany przez NFZ. Dlatego proszę Was, pomóżcie mi uzbierać pieniądze na operację i rehabilitację po operacji (50 000 zł) i dotrzeć do szczęśliwego finału mojej „przygody”.