Mam na imię Teresa. W życiu chętnie podejmowałam nowe wyzwania zawodowe i uczyłam się, aby im sprostać. Jestem optymistką. Cieszyłam się z mojego życia. Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy i zwiedzać nowe miejsca. Spełniam się zawodowo. Pomimo przejścia rok temu na emeryturę, nadal pracuję. Dzięki pracy stale się rozwijam i czuję się młodo, a ponieważ bardzo lubię to, co robię, praca sprawia mi ogromną satysfakcję. Śmiało mogę powiedzieć, że w chorobie praca daje mi ogromną siłę i wolę walki, aby żyć, kochać, poznawać świat i nowych ludzi.
Kocham życie i przez jego większość byłam tak naprawdę zdrowa. Nigdy nie pomyślałabym, że może mnie dotknąć nowotwór, tym bardziej złośliwy. W mojej rodzinie nikt nie chorował, zatem i ja czułam się bezpieczna.
Tak było do 2020 roku, gdy diagnoza brzmiała strasznie: nowotwór złośliwy jelita grubego. Wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko: zabieg i późniejsza chemioterapia okazały się na szczęście skuteczne. Znowu cieszyłam się życiem.
Niestety w 2023 roku nowotwór powrócił ze zdwojoną siłą – rak szyjki macicy. Znowu zabieg i intensywne leczenie. W marcu bieżącego roku (2024) okazało się, że nastąpił przerzut do płuc i naciek na kość krzyżową, który powoduje trudności z poruszaniem się.
Ponownie przeszłam intensywną chemioterapię i obecnie jestem w trakcie immunoterapii. Po konsultacji z lekarzem dowiedziałam się, że aby dotychczasowe leczenie nie poszło na marne, muszę kontynuować terapię immunologiczną kosztownym i niestety nierefundowanym w moim przypadku (z powodu wcześniejszej chemioterapii) lekiem pembrolizumabem (Keytruda) przynajmniej przez kolejnych 12 miesięcy. Koszt takiego leczenia to około 150 tysięcy złotych.
Od zawsze kierowała mną zasada, żeby dawać innym ludziom dobro, bo ono wraca do nas, czasem nawet podwójnie. Teraz właśnie potrzebuję tego dobra jak nigdy dotąd. Nie jestem w stanie sama, a nawet z najbliższą rodziną, zebrać potrzebnej sumy. Stąd moja ogromna prośba do Was, Kochani, o wsparcie finansowe, za które z góry serdecznie dziękuję.
Rak daje w kość, ale dzięki niemu spotkałam niezwykle empatycznych ludzi – zarówno pacjentów takich jak ja, jak i lekarzy. Przekonałam się, że mam cudowną rodzinę i przyjaciół, którzy wspierają mnie i chcą mi pomóc.
Kocham swoją rodzinę i moich bliskich. Wszyscy bardzo mnie wspierają i o mnie walczą.
Miłość, wsparcie i nadzieja towarzyszą mi niezmiennie w tym najtrudniejszym okresie mojego życia. Dlatego pragnę żyć, nadal pracować i móc pomagać innym. Proszę, pomóżcie mi.