Mam na imię Katarzyna, mam 59 lat, od jedenastu lat jestem na rencie inwalidzkiej. Pięć lat temu zachorowałam na nowotwór złośliwy nerki, z przerzutami do kości i płuc. Za mną już: 16 operacji nóg, wycięcie nerki, operacja prawego płuca. Jestem w trakcie chemii celowanej.
Rak to przede wszystkim potworny ból. On jest stale pierwszy w mojej codzienności. Bez leków przeciwbólowych nie jestem w stanie żyć. W ostatnim czasie poruszam się na wózku inwalidzkim ze względu na problemy z chodzeniem, czekam na kolejne badania i wyniki. Moje pasje, którymi było gotowanie, szydełkowanie, haftowanie spadły na dalszy plan – ze względu na obrzęki, przerzuty nie jestem w stanie wykonywać podstawowych czynności. Na dalekim horyzoncie były Mazury, które kocham, teraz wydające się jeszcze bardziej odległe… Bardzo proszę Was o wsparcie — zbieram środki na leki, suplementy, konsultacje medyczne i dojazdy.