Jak wygląda moja walka z guzem mózgu?
W grudniu 2020 roku byłem świeżo upieczonym tatą. Starsza córka miała rok, młodsza – miesiąc. Wiadomość o moim guzie mózgu była szokiem – i dla mnie, i dla całej mojej rodziny. Po przeprowadzeniu biopsji okazało się, że guza nie da się usunąć. Jedyne, co można zrobić, to zablokowanie go i przedłużenie mi w ten sposób życia.
Gdy trafiłem na oddział, dawano mi kilka miesięcy. Zaczęła się walka z chorobą: chemioterapia połączona z radioterapią. Po sześciu tygodniach wróciłem do domu z garścią tabletek i chemią. To był ciężki czas, do dziś wspominam go z trudem.
W jakim stanie jestem teraz? Co dzieje się w moim życiu?
Choroba powoli się rozwija. Odstawiono mi chemię, a w zamian za nią podawany jest mi susz THC, który mam poprawić mój stan i ograniczyć silny ból. Każdy zakup leku to spory wydatek.
Choroba pozbawiła mnie szansy na zarabianie – dostałem rentę, jednak nie wystarcza do pokrycia nawet podstawowych kosztów związanych z utrzymaniem rodziny, domu, przechodzeniem przez chorobę. Często staję przed wyborem: czy leki czy jedzenie, czy walka o dom, który jest w kredycie.
Zwracam się z prośbą o wsparcie do wszystkich Was, którzy będziecie czytać moją historię – nie mam siły, nie chcę kolejny raz wybierać. Gdybym tylko mógł, zrobiłbym wszystko, by wrócić do pracy, Marzę o tym, by samodzielnie zarabiać na potrzeby mojej żony, córek, na dom, na leczenie. Nie mogę, nie jestem w stanie.
Każda kwota jest ważna.
Pozdrawiam Was najserdeczniej i szczerze dziękuję za każde wsparcie. Wiele dla mnie znaczy.
***
Cześć, mam na imię Tomasz. Jestem kochającym mężem i ojcem, a z zawodu kierowcą ciężarówki.
28 grudnia 2020 roku dowiedziałem się, że mam guza mózgu. Choroba odebrała mi możliwość pracy za kierownicą. Mimo to pozostała mi ogromna pasja do motoryzacji i to ona trzyma mnie przy życiu.
Postanowiłem, że będę dzielić się nią z innymi! Moje doświadczenie za kierownicą i wspomnienia z trasy spisuję na profilu na Facebooku. W swoich wpisach mówię też o wzlotach i upadkach życia z chorobą. W ten sposób mobilizuję innych do walki o siebie i swoje pasje. W trakcie choroby otrzymałem dużo wsparcia od Fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie!, więc cieszę się, że ja też mogę coś dawać innym!
Wierzę, że można być blisko tego, co się kocha na różne sposoby. Ja dzielę się swoim doświadczeniem z innymi i gram w gry, które odzwierciedlają prowadzenie pojazdu. Warto pielęgnować to, co było ważne w życiu jeszcze przed chorobą. Według mnie to jest tak samo ważne, jak to, co dzieje się dziś.
Walka z tak ciężką chorobą to prawdziwe wyzwanie nie tylko dla samego siebie, ale też dla bliskich nam osób, a nawet ludzi, których nie znamy, a postanowili nam pomóc. Gdy pojawiają się chwile zwątpienia, warto rozmawiać, pisać i prosić o pomoc.
Sam korzystam ze wsparcia fundacji, dużo piszę o swoich uczuciach, potrzebach czy dolegliwościach.
Chcę żyć, więc proszę o pomoc.
Koszty leczenia, wizyty lekarskie dojazdy do różnych placówek medycznych czy wysyłanie dokumentów do konsultacji generują wydatki, które przekraczają możliwości finansowe mojej rodziny. Każda Wasza wpłata czy przekazanie 1,5% podatku będzie pomocna.
Pozdrawiam i dziękuję za wsparcie i zrozumienie.
Zapraszam na moją stronę: https://www.facebook.com/tomekwalczy/
***
Moi drodzy, 22 marca mija rok, od kiedy jestem Podopiecznym Rak’n’Rolla. Te miesiące wypełnione były ogromnym wsparciem od Was oraz Fundacji. Każda drobna cegiełka, wpłaty na moje subkonto czy przekazany 1% podatku to dla mnie ogromna pomoc.
Moja walka z guzem mózgu nadal trwa i jest ciężka. Mój stan zdrowia nie polepsza się, a wręcz przeciwnie. Radioterapia i chemioterapia nie dały pomyślnych rezultatów. W lutym tego roku miała odbyć się operacja wycięcia części guza, ale okazało się, że było to zbyt niebezpieczne. Istniało za duże ryzyko uszkodzenia mózgu, które przełożyłoby się na zdolność mówienia i chodzenia. Zabieg został przesunięty na maj, oczywiście pod warunkiem, że wyniki będą dobre.
Na razie dla mojego bezpieczeństwa została przywrócona chemioterapia.
Jednocześnie wciąż przyjmuję leki, kontynuuję rehabilitację i konsultacje u specjalistów.
Dlatego nadal potrzebuję Waszej pomocy i jeszcze raz, z całego serducha dziękuję za Wasze dotychczasowe wsparcie w każdej formie.
***
Powitać wszystkich.
Na co dzień ojciec i mąż, kierowca zawodowy. Zwyczajny człowiek z pasjami, którymi staram się zarazić żonę, syna i dwie małe córeczki. Pokazać im piękno naszego kraju, radość z żeglowania, zaszczepić bakcyla motoryzacji tak, by stracili dla niej serce, jak ja.
W moim życiu pewnie każdy z Was odnalazłby kawałek siebie – raz pod górę, raz z góry. Nie tak dawno wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Pobraliśmy się z Moniką i poczuliśmy się w pełni szczęśliwą rodziną.
Jednak każda pasja życiowa, sukces trwały do momentu, w którym dopadła mnie choroba. 28 grudnia 2020 r. dostałem ataku padaczki, a kilka dni później diagnozę – nowotwór z lewej strony mózgu o nieokreślonym charakterze. Od tego czasu zaczęła się walka. Wszystko przyspieszyło. Wyjazd do Warszawy, operacja z biopsją, tomografia. 28 stycznia 2021 r. zdjęto mi szwy i wtedy usłyszałem pełną diagnozę – guz mózgu jest złośliwy, będzie potrzebna radioterapia, chemioterapia i najprawdopodobniej operacja. Kolejne konsultacje w Kielcach i informacja, że guz rośnie.
1 marca 2021 r. zacząłem 6-tygodniową radioterapię, połączoną z chemioterapią, która trwała 8 miesięcy. Niestety nie przyniosły oczekiwanych skutków. Po specjalistycznym badaniu na onkologii w Gliwicach w listopadzie okazało się, że guz urósł. W grudniu wizyta na onkologii w Warszawie, gdzie zostały przeprowadzone konsultacje i została podjęta decyzja o operacji wycięcia guza po nowym roku, najprawdopodobniej pod koniec stycznia 2022. Operacja będzie bardzo trudna, bo będę w trakcie niej wybudzany żeby sprawdzić moje funkcję mózgowe. Dodatkowo guz nie może być do końca wycięty ponieważ to za duże ryzyko trwałego i dużego uszczerbku na zdrowiu.
Walka z guzem mózgu to duże wyzwanie fizyczne i psychiczne. Niestety choroba nie odpuszcza, a koszty leczenia rosną. To duże wydatki na leczenie, rehabilitację, konsultacje lekarskie, dojazdy do jednostek medycznych, dieta. Wykorzystałem już wszystkie możliwości. Z wielkim żalem sprzedałem moją dumę, wspaniałe Audi A8 D2 3.7 V8 z 1996 roku…
Dlatego z całego serca proszę Was o pomoc!
Motywację ciągle mam, walka została podjęta. Mam wielkie wsparcie od żony Moniki, dla mnie prawdziwej bohaterki (z całego serca Ci za to dziękuję!), rodziców, cioci, wujka, braci i siostry. Bardzo chcę wrócić do realizacji pasji życiowych. Choroba mnie nie zmieniła i nie zmieni. Mam wspaniałą rodzinę, dla której warto walczyć i pokazywać, co jest piękne w życiu.