Rolling jest taki, jak ludzie, którzy go tworzą. Jest w nich nieustanny apetyt na nowe doświadczenia, chęć zmierzenia się ze słabościami, sprawdzenia swoich możliwości w nowych warunkach. Po to wszystko pojechaliśmy w Tatry Zachodnie na obóz skiturowy. No i udało się! Dostaliśmy w skórę, jak chyba nigdy wcześniej 😀
W piątkowe popołudnie wystartowaliśmy z Siwej Polany w kierunku schroniska w Dolinie Chochołowskiej. Pogoda straszyła opadami, ale prognozy były obiecujące. Grupa śmiałków zaprawionych w narciarstwie zjazdowym postanowiła tym razem spróbować swoich sił na skiturach. Gotowi na mocne podejścia, zakosy i zjazdy w terenie, uzbrojeni w wielkie plecaki oraz czołówki ruszyliśmy zielonym szlakiem. Zgodnie z maksymą, która mówi, że jak się uczyć to tylko od najlepszych, pierwsze szkolenie przeprowadził z nami sam Andrzej Bargiel. To dzięki niemu cała grupa ekspresowo poznała arkana techniki skiaplinistycznej i radośnie dotarła do schroniska. Wieczorne opowieści Jędrka oraz szkolenie instruktorskie przeprowadzone przez Magdę Derezińską-Osiecką oraz Łukasza Kosuta przygotowały nas mentalnie na wyzwania kolejnych dni.
Sobotni poranek w Tatrach przywitał nas pięknym słońcem. Wyśmienitą już ekipę naszych instruktorów zasiliła wybitna zawodniczka skialpinizmu, Anna Figura. Serca się rwały ku szczytom, a ciekawość i radość nie ustępowały miejsca niepokojom. W końcu to był nasz pierwszy raz! Uzbrojeni w spory zapas świeżej wiedzy i lawinowe ABC, ruszyliśmy w góry. Naszym celem był Grześ (1653m.n.p.m) widokowy szczyt w Tatrach Zachodnich. Ruszyliśmy gęsiego zimowym szlakiem. Z każdym metrem przewyższenia otwierała się za nami przepiękna panorama gór z widokiem na Rakoń, Wołowiec, Kończysty Wierch… Gdy wyszliśmy ponad chmury i osiągnęliśmy wierzchołek, słońce dodało blasku i splendoru naszym wzniosłym wyczynom. I już prawie byliśmy gotowi otwierać szampana i rozdawać autografy, gdy przypomnieliśmy sobie, że to dopiero połowa sukcesu i że trzeba będzie jeszcze zjechać w dół. I tutaj skończyło się rumakowanie, a rozpoczęła walka o przetrwanie. Niska pokrywa śniegowa, lód i wystająca kosodrzewina przyprawiła nasz wyczyn zjazdowy o przedrostek extreme. Włożyliśmy w to szalenie dużo wysiłku, całą swoją teoretyczną wiedzę i wszystkie świeżo nabyte umiejętności. Byliśmy bardzo dzielni i twardzi! Do doliny dotarliśmy zmęczeni i sponiewierani, ale też ukontentowani. Tak żyć to my lubimy najbardziej. Taki mróz, ból w mięśniach i strach w oczach pozwala nam mocniej smakować życie.
Niedzielna zawierucha i załamanie pogody pozwoliły nam odbyć solidne szkolenie z poruszania się i wykorzystania sprzętu w warunkach bardzo, bardzo zimowych. Na wyjście w góry nie było już opcji, ale za to droga w dół doliny Chochołowskiej przyniosła nam wiele radości i satysfakcji.
Nasze osiągnięcia:
0 złamań!
0 łez!
100 tys. przewrotek
34 dziury w piętach
1 skręcona kostka
1 naderwane więzadło
78 siniaków
15 Rollingowych serc złamanych dla skituringu 😉
Zachęciliśmy? Więcej informacji znajdziesz w zakładce: Rolling