Fundacja Rak’n’Roll objęła patronatem film „Siedem minut po północy”, poruszający bardzo ważny temat radzenia sobie z emocjami oraz potrzeby wsparcia i rozmowy w obliczu straty. Obraz tym ważniejszy, że pokazuje tę trudną emocjonalnie sytuację oczami dziecka, zwracając uwagę na jeszcze jeden aspekt – pomijanie dzieci w rozmowach o chorobie i jej konsekwencjach, nawet jeśli dotyczą bliskiej osoby. Film wpisuje się w akcję Musimy porozmawiać, którą prowadzimy z Fundacją Nagle Sami.
Juan Antonio Bayona, reżyser wizjonerskiego „Sierocińca” i zapierającego dech w piersi „Niemożliwego” przedstawia opowieść o chłopcu, który szukając ratunku dla ukochanej mamy wkracza do świata, którego istnienia nawet nie podejrzewamy. Niewielu jest dorosłych, którzy mieliby tyle odwagi co 10-letni Conor. Chłopiec codziennie musi bronić się przed grupą starszych chłopaków, którzy prześladują go w szkole. Prawdziwy dramat jednak rozgrywa się w domu chłopca – samotnie wychowująca go matka przegrywa walkę z chorobą, a lekarze rozkładają ręce. W tej sytuacji Conor zyskuje niezwykłego sprzymierzeńca – jest nim mroczna istota ze snów, która za pośrednictwem niezwykłych, magicznych opowieści wciąga Conora w świat, gdzie znaleźć można odpowiedzi na najtrudniejsze pytania.
Dlaczego warto rozmawiać?
Katarzyna Borowicz, psychoonkolog
„Siedem minut po północy” to historia dziesięciolatka – Conora, który mierzy się z trudnym doświadczeniem choroby mamy i jej nadchodzącej śmierci. Strata bliskiej osoby zawsze wywołuje ból emocjonalny i silne poczucie osamotnienia. Cierpienie pojawia się nie tylko jako wynik żałoby, ale budzi się już w trakcie życia chorego – jako przewidywanie końca ważnej dla człowieka relacji.
W szczególnej sytuacji, w obliczu śmierci rodzica, są dzieci. Podobnie jak Conor w swojej rodzinie, najczęściej dzieci nie są włączane do rozmów o chorobie i jej konsekwencjach. Jednak fakt, że nie są dorosłymi, nie powinien wpływać na „trzymanie ich z dala” od naturalnego, wpisanego w życie umierania. Dzieci mają niezwykłą, emocjonalną wrażliwość odbierania świata i wszystkiego co się wokół nich dzieje. Potrzebują czuć się bezpiecznie dzięki obecności ważnych w ich życiu osób. Potrzebują także prawdy na miarę swoich możliwości poznawczych, które zależą oczywiście od wieku. Wszystko to ma szczególne znaczenie, ponieważ pozwala zachować poczucie godności małego człowieka i zaufania w procesy życia ludzkiego. To, co w intencji dorosłych ma być chronieniem dziecka sprawia, że czuje się ono wykluczone, szuka winy w sobie, jak Conor karze się za „złe myśli”, czy nie radzi sobie z wybuchami złości. Jest pozostawione, by samotnie mierzyć się z trudnymi emocjami.
Pozostawanie samemu w obliczu przerażenia, bezsilności a czasem poczucia winy z powodu braku wpływu na odwracalność procesu śmierci jest bardzo trudne. Zmniejsza szanse na odnalezienie właściwych sposobów postępowania w obliczu nieznanej dotąd sytuacji. Często szukają, jak bohater filmu, odpowiedzi na dręczące pytania w świecie fantazji, jednak najczęściej potrzebują potwierdzenia słuszności swoich przeżyć, wiedzy, że nie ma jednej słusznej reakcji i emocji. Stąd tak ważna jest rozmowa z kimś, kogo można obdarzyć zaufaniem. Otwierając się na świat w swoim bólu emocjonalnym dajemy sobie szanse bycia wysłuchanym i zrozumianym. To zwykle przynosi ulgę. Dodatkowo stwarza możliwości czerpania ważnych, wspierających informacji oraz budowania nowych relacji z innymi ludźmi.
Choć odchodzeniu bliskiej osoby towarzyszy poczucie końca świata to w rzeczywistości on wciąż trwa i jest źródłem cennych doświadczeń. Czasem inspiracji do znalezienia sensu w przemijalności ludzkiego życia.
„Siedem minut po północy” w kinach od 25 grudnia 2016 r.